Po wolnym poniedziałku przyszedł dzisiaj czas na mocniejsze bieganie. Czułem się w sumie wypoczęty, ale jednak coś tam mnie ciągnęło. To chyba efekt sobotnich ćwiczeń uzupełniających. Nogi też niby ok, ale jednak coś pod kolanem leciutko pobolewało. W planie na dziś miałem bieg progowy, robiony w interwale 4 x 2 km na przerwie 1 minuta w tempie trochę wolniejszym od mojego rekordowego biegu na 10 km. Dla mnie to miał to być test, który pokaże, czy idę w dobrym kierunku, czy też coś należy zmienić.
Rano nie miałem czasu biegać, choć w sumie pewnie i tak bym tego rodzaju treningu nie biegł o tej porze, bo zwykle potrzebuję trochę czasu aby siebie i nogi obudzić. Postanowiłem pobiec po pracy. Wpadłem do domu, szybkie przebieranie, trochę wody, owoc i w drogę. Najpierw 3 km wolnej rozgrzewki, po czym intensywne rozciąganie połączone z kilkoma lekkimi ćwiczeniami na siłę (marsz radziecki, wieloskoki, skipy). Oczywiście nie na tyle aby się mocno zmęczyć. Po tym ruszam w drogę. Pierwszy interwał z wiatrem i lekko z górki, poszło jak z płatka. Założone tempo to 4:37 min/km, ale bez problemu mogłem pobiec w granicach 4:20. No ale tu było łatwo. Drugi interwał już lekko pod wiatr i płasko. Tu już było ciężko i musiałem się mocno starać, aby utrzymać założone tempo. Czułem już zmęczenie i brak komfortu. Nawrotka i trzeci interwał znów z lekkim wiatrem i szło luźniej. Mogłem regulować tempem i nie było strasznie. Złapałem się też na tym, że jeśli nie odbijam się tak mocno w górę, tylko biegnę bardziej „płasko” to jest łatwiej 😉 . No i nastąpił ostatni interwał. Mocno pod wiatr i niestety pod górę. Walka trwała do samego końca. Średnie tempo cały czas oscylowało wokół 4:40, ale mocna końcówka pod lekkie wzniesienie wyprowadziła mnie na założone tempo. Zostało doczłapać się 2 km do domu i porozciągać.
Teraz liczby:
1. interwał – 4:33 min/km, HRśr 155, HRmax 163
2. interwał – 4:34 min/km, HRśr 164, HRmax 169
3. interwał – 4:36 min/km, HRśr 168, HRmax 173
4. interwał – 4:37 min/km, HRśr 170, HRmax 183
W sumie zrobiłem prawie 14 km i muszę stwierdzić, że od rozpoczęcia pracy z aktualnym planem to był mój najtrudniejszy trening. Czy idę w dobrym kierunku? Myślę, że tak, Jeśli na tym etapie przygotowania (1/3 całego okresu) jestem w stanie wycisnąć z siebie taki bieg, to na koniec powinno być dobrze. Zważywszy, że do tej pory większość moich akcentów to były sprinty.
Jednak nie daje mi spokoju jedna rzecz. Patrząc na moje tętno, czy nie biegłem tego treningu za szybko? Teoretycznie bieg progowy powinien być wykonywany na 82-88 % HRmax. U mnie ten próg to jest 155 jeśli uznamy, że 177 to jest mój max (przeanalizowałem część swoich startów i taka miałem maksymalne tętno), lub 163 gdy weźmiemy HRmax teoretyczne (185). Wynika z tego, że tak czy inaczej ten próg został przekroczony. Czy ktoś bardziej doświadczony byłby mi w stanie odpowiedzieć czy to był dobrze wykonany trening?
Poniżej dla porównana wykres z mojego piątkowego treningu Interwałowego (I wg Danielsa). Tutaj mam wrażenie, że jest wszystko ok z tętnem.
P.S. Uprzedzam od razu, że wiem jakie są cele wykonywania obu treningów.
P.P.S. Zauważcie końcówkę dzisiejszego treningu: HRmax 183. Czy to może oznaczać, że jestem w stanie wykrzesać z siebie więcej?
Jeżeli to miał być bieg progowy to był za mocno pobiegnięty. Pewnie gdybyś ograniczył się do dwóch, góra trzech odcinków to utrzymałbyś się w założonej intensywności.
O HRmax równym 177 bpm możesz już zapomnieć, bo na tym treningu osiągnąłeś wyższe tętno. Twój max wynosi co najmniej te 183 bpm.
Tak coś się spodziewałem. Trzeba się w końcu poświęcić i zrobić ten test.
Jeśli obniżę tętno do założonych 85-88% HRmax (dajmy na to 183), co da ok. 161-163 udm to takie biegi będę biegał zdecydowanie wolniej. Może pierwszy odcinek wyjdzie w tempie założonym, a potem będzie trzeba już wolniej ze względu na dryf tętna.
No cóż. Chyba muszę być jeszcze bardziej cierpliwym 🙂