Przez ostatnie dwa miesiące orałem podwarszawskie podbiegi robiąc siłę biegową i okoliczne lasy na zabawach biegowych, aby jednak trochę szybkości zostało. Okres ciężki, ale subiektywnie czułem, że idę do przodu i stwierdziłem, że te subiektywne odczucia sprawdzić w bardziej obiektywnym środowisku. No a co może być bardziej obiektywne jak nie zawody.
Na test wybrałem słynną Chomiczówkę, a konkretnie 15. Bieg o Puchar Bielan na 5 km. Był to mój podwójny debiut. Po pierwsze nigdy tu nie biegłem, gdyż zwykle bieg kolidował z warszawskim CityTrailem. Po drugie w tym roku zmieniam kategorię na M-40, więc nowi rywale 🙂
Założenia na dzisiaj były proste. Zacząć spokojnie trochę wolniej niż na życiówkę, po kilometrze przyspieszyć o ok. 5 sek/km i utrzymać do połowy 4. km. Dalej w zależności od samopoczucia docisnąć lub po prostu dobiec do mety. Założyłem, że taka taktyka powinna dać czas w okolicach 20:30 i tę granicę uznałem za zadowalający poziom.
Można by powiedzieć, jaki plan, takie wykonanie. Poszło idealnie jak sobie zaplanowałem. Pierwszy kilometr pobiegłem zachowawczo w 4:10. Na 2. zaczynało się bardzo dużo zakrętów i tam tempo dość mocno falowało, ale na pomiar na 2. km wbiegłem po 8 minutach i 14 sekundach. Jak na razie odczucia były spoko, więc postanowiłem lekko zacząć przyspieszać. Tempo podeszło pod 4:05 min/km, a nawet 4:00 min/km, a na 4. km nawet dobrze poniżej 3:55 min/km. Biegło mi się dobrze, ale niestety 5. km to sporo zakrętów i tempo znów lekko spadło (ok. 4:00min/km). Na około 300 m do mety już puściłem i leciałem ile dało. Na metę wbiegłem po 20 minutach i 28 sekundach, czyli niemal idealnie tak jak planowałem. Do statystyk dodam tylko, ze byłem 135. open i 27. w M-40.
Jestem bardzo zadowolony. Biegłem spokojnie, byłem w stanie przyspieszyć gdy chciałem, a co najważniejsze nie czułem żadnego kryzysu. To jest bardzo dobry prognostyk na dalszą część przygotowań. Co więcej, okazało się, że ten wynik jest lepszy o 8 sekund od mojego wyniku w Wiązowskiej Piątce sprzed roku. Wtedy jednak to był koniec lutego, a i odczucia były zgoła inne – duże zmęczenie i brak sił pod koniec dystansu. Wniosek? – jest dobrze 🙂
Podsumowując, był to bardzo dobry test. Wiem, że jestem na lepszej pozycji startowej niż rok temu i jest to bardzo optymistyczny prognostyk. Teraz czas na kolejną miesięczną orkę, zakończoną kolejnym testem, tym razem – jak rok temu – w Wiązownie.
P.S. Jako, że „musiałem” zaczekać na znajomych biegnących w Biegu Chomiczówki, to postanowiłem pobawić się w fotografa. Zrobiłem ponad 150 zdjęć i jak tylko je wszystkie obrobię to wstawię gdzieś na FB do albumu.
Żródło zdjęć: Szymon Starnawski (https://www.naszemiasto.pl)