Amatorskie dylematy

Po biegu na suwalszczyźnie odpuściłem sobie długie wybieganie w niedzielę choć miałem zaplanowane 18 km. Po pierwsze czułem się dość mocno zmęczony po sobocie, a po drugie gdy wstałem było już na prawdę ciepło. Postanowiłem dać sobie dwa dni spokoju i do treningu wróciłem we wtorek.

Wróciłem i od razu mocny akcent – interwały 10 x 2 min / 1 min. Plan dnia zmusił mnie do zrobienia tego treningu rano, czego za bardzo nie lubię, bo dość długo budzą się moje nogi. Do tego trochę trwało zanim się zebrałem i aby zdążyć na czas do pracy musiałem skrócić rozgrzewkę i schłodzenie. Do rzeczy jednak. Po 2 km rozgrzewki i 10 minut rozciągania dynamicznego ruszyłem. Oczywiście pierwszy szybki odcinek wyszedł za szybko (3:54min/km), ale to już u mnie norma. Założenie było takie aby wszystkie odcinki przebiec poniżej 4:11. Kolejne już wolniej, między 4:04 a 4:10 z jednym wyjątkiem gdzie chyba GPS pogubił się w lesie. W sumie na wszystkich odcinkach wyszła średnia 4:06min/km – chciałbym mieć taką na zaplanowanych zawodach.

Tętno oscylowało między 170 a 176, więc w okolicach 95% HRmax. Czułem się w miarę dobrze, choć na ostatnich odcinkach już czułem brak sił w nogach. Oddechowo jednak w miarę dobrze. Zastanawiam się czy dam radę z pełnego treningu pobiec w niedzielę na średnią 4:15 co dałoby 21:30 na mecie. Jak myślicie?

W środę czas na trening znalazłem dopiero późnym wieczorem. Wyszedłem o 22 na 12 km rozbiegania. Jak zwykle przy takiej okazji postanowiłem zrobić mocniejsze ostatnie 3 km. Przez pierwsze 9 km nie przekraczałem 5:30, choć głównie biegłem poniżej 5:45. Starałem się utrzymywać tętno poniżej 135 unm. Dalej przyspieszyłem stopniowo aby ostatni kilometr zrobić w tempie 4:30 przy tętnie 161. Gdybym tak był w stanie utrzymać takie tempo i intensywność na półmaratonie wyszłaby piękna życiówka 🙂

W związku z tym, że w niedzielę biegnę Praską piątkę postanowiłem odpuścić mocny trening w piątek. Chcę być wypoczęty, aby powalczyć o jak najlepszą życiówkę. Wyznaczyłem 3 cele:

  • minimum – poniżej 23:00
  • optimum – poniżej 22:00
  • maksimum – poniżej 21:30

Wszystko zależy od pogody (ma być ciepło choć start jest o 8:30) i dyspozycji dnia. Jak myślicie, czy taki odpoczynek w piątek przed 5 km ma sens? Czy dałbym radę się zregenerować, gdybym dzisiaj pobiegł 7 km treningu progowego (ok. 4:30min/km)?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.