Mój debiut w Parkrun

W przeciwieństwie do poprzedniego tygodnia, w tym nie zasypywałem gruszek w popiele. Patrząc na moje październikowe plany startowe (o których na końcu) postanowiłem troszkę pobiegać dłuższe biegi tempowe.

Poniedziałek

W niedzielę nie miałem czasu na długie wybieganie, więc nie było problemu aby w poniedziałek zrobić coś mocniejszego niż tylko Easy. Po kilometrze rozgrzewki przyspieszyłem do tempa progowego (okolice 4:45 min/km i HRśr 162 unm). Tak pociągnąłem 7 km. Na zakończenie 2 km Easy i 6 przebieżek 20/45 sekund. Podobało mi się. Udało mi się zmęczyć, czego brakowało mi w poprzednim tygodniu.

Środa

Na sobotę zaplanowałem nieoficjalny start na 5 km, więc aby przegonić nogi w tempie docelowym zrobiłem 4x1km w tempie narastającym o 5 sek, zaczynając od 4:20. Poszczególne kilometry wychodziły tak: 4:18, 4:13, 4:06, 3:56. Podczas treningu czułem się bardzo dobrze, więc ostatnie powtórzenie postanowiłem spróbować zrobić na maksa. Udało się i zrobiłem nieoficjalną życiówkę na odcinku 1 km. Byłem zmęczony, ale bardzo zadowolony i z optymizmem patrzyłem na sobotni test. Cały trening zamknąłem w ponad 11 km (3 km rozgrzewki, 2 km schłodzenia + trochę truchtania w przerwach).

Piątek

Nie miałem zbytnio czasu na bieganie ze względu na wyjazd, ale udało się wygospodarować 45 minut i zrobiłem spokojne 7 km po 5:20. Tętno nie przekraczało 140 więc było dobrze. Trening na zaliczenie.

Sobota

Na sobotę zaplanowałem swój debiut w cyklu biegów Parkrun. Już od jakiegoś czasu byłem zarejestrowany, ale jakoś nie mogłem się zmusić do wczesnego wstania w sobotę i pobiegnięcia choćby raz. Okazja przyszła sama. Z racji tego, że byłem w weekend byłem w rodzinnej Bydgoszczy postanowiłem spróbować tutaj. Okolicę i trasę obok klubu Gwiazda w Bydgoszczy znałem dość dobrze, więc z dotarciem na miejsce nie było problemu. Jako, że byliśmy dość wcześnie zrobiliśmy krótki spacerek z żonką po parku. Cisza, spokój, brak dzieci 😉 Fajnie było. Potem jeszcze 1,5 km rozgrzewki i trzeba było biec na start, bo uczestnicy zaczęli się zbierać. Nieoczekiwanie spotkałem kolegę ze studiów, który jak się okazuje jest tutaj jednym z czołowych zawodników. Zebrało się około 50 osób. Całkiem pokaźne grono. Wystartowałem lekko z tyłu. Miałem zamiar trzymać na początku tempo 4:20, ale moja grupka biegła jakoś wolno i postanowiłem podgonić z czołówką. To był błąd. Po około 1,5 km wyszło, że biegniemy w tempie poniżej 4:05 min/km. Zwolniłem i czołówka zaczęła się oddalać, ale ja już wiedziałem, że popełniłem błąd, za który przyjdzie mi zapłacić na końcu. Drugi km to tempo w okolicach 4:15. Trzeci już zdecydowanie wolniej – 4:24. Zaczynało mi brakować sił. 4 kilometr i 4:34. To już była tragedia. Byłem bardzo zmęczony. Na ostatnim km udało mi się troszkę podgonić – 4:31. Na  mecie zameldowałem się z czasem 21:30. Gdyby trasa miała atest byłaby życiówka, ale z zegarka wyszło 4900 m (co potwierdził później Robert) więc taktuję to jako test. Ogólne wrażenie pozytywne. Fajni ludzie, fajna atmosfera. Na pewno przy okazji wizyt w Bydgoszczy tutaj jeszcze zawitam.

Niedziela

Zaplanowałem 16 km po lasach w okolicach lotniska. Wyszedłem o 7:30 i czuć było jeszcze chłód. Niestety mamy już jesień. Na szczęście niebo było bezchmurne i piękne słońce poprawiało nastrój. Zaplanowałem, że w miarę możliwości zrobię BNP 8+4+4. Wyszło trochę inaczej. Zacząłem zgodnie z planem 8 km Easy, nie szybciej niż 5:20 i 140 unm. Trasa prowadziła chodnikami i asfaltowymi ścieżkami rowerowymi, aby na ostatnie 2 km zmienić się w leśny dukt. Po 8 km przyspieszyłem do ok. 155 unm. Tempo wzrosło do 5 min/km. Po leśnej ścieżce biegło się nieźle, ale po ok. 1 km trafiłem na starą drogę serwisową z trelinki (teren po którym biegłem kiedyś należał do wojska) i tutaj tempo nieznacznie wzrosło do 4:50. Tempo trzymałem do 13 km, gdzie znowu przyspieszyłem. Ostatnie 3 km przebiegłem w tempie 4:28 i na tętnie 162. Cały trening zamknąłem idealnie w 1:20:00. Dołożyłem jeszcze 15 minut rozciągania i mogłem uznać niedzielę za zaliczoną :). Czułem się bardzo dobrze, choć dawały o sobie znać trochę ciężkie nogi. Dobrze wiedzieć, gdyż planowałem za tydzień pobiec zawody dzień po dniu i chyba się właśnie z tego wyleczyłem.

Co dalej?

Trochę wyklarowały mi się plany startowe w październiku. Na pewno za tydzień pobiegnę w Biegnij Warszawo. Nie planowałem tego biegu, ale nadarzyła się okazja, że start mam prawie za darmo więc czemu nie skorzystać. Tydzień później biegnę z kolegą w Skywayrun Military 5 km, czyli biegu po lotnisku w Mińsku Mazowieckim. Niestety ostatnio okazało się, że trasa będzie trochę dłuższa niż 5 km i znów nie mogę tego startu traktować jako oficjalnego. Na drugą połowę października planuję półmaraton w Bydgoszczy. Nie jestem jeszcze zapisany, ale na 80% tam wystartuję. Planuję też pobiegać w biegach Parkrun w swojej okolicy. Zobaczymy…

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.