5. tydzień – podsumowanie

Najpierw suche fakty:

Tydzień 5.

poniedziałek: wolne

wtorek: basen (500m); wolne od biegania

środa: 30′ rozbiegania (>@6:00) + 20′ szybkiego rozbiegania(@5:30)

czwartek: rozbieganie 50′ + skipy A i C + przebieżki 6x100m

piątek: wolne

sobota: 20′ rozbieganie + podbiegi 12x100m p. 1′ trucht (niepełny wypoczynek) + 20′ rozbieganie; rozciąganie

niedziela: Ekiden 2017, 7km @4:41min/km

Dystans: 37 km; czas: 3:45:00

Po starcie w Wingsach całe szczęście w planie były dwa dni odpoczynku. Potrzebowałem tego, bo jednak nogi trochę bolały. We wtorek poszedłem na basen i saunę, aby jeszcze trochę się zrelaksować. W środę było zaplanowane rozbieganie połączone z lekkim 2. zakresem. Wyszedłem wcześnie rano. Nie biegło mi się lekko. Jednak wciąż te 23 km czułem. Szczególnie w sile nóg. Dopiero po 5 km mogi jakoś puściły i można było przyspieszyć. Czwartek bez historii – luźne rozbieganie, ale mając w perspektywie dzień wolnego postanowiłem trochę dołożyć ćwiczeń na siłę biegową.

Weekend miał być luźny, ale moja firma kompletowała drużynę na Ekiden w Warszawie więc się zgłosiłem (w sumie wyszły 3 drużyny). Nie chciałem jednak odpuszczać treningu. W sobotę mocne podbiegi na krótkiej przerwie. W sumie to muszę jeszcze pomyśleć co ten trening miał na celu. Nie biegałem na maksa i starałem się trzymać technikę, ale krótka przerwa powodowała, że utrzymanie i tempa i techniki nie było łatwe. Czwórki piekły już około 8 powtórzenia i miałem chwile zwątpienia, ale udało się dociągnąć do końca. Ciekawie miałem uczucie biegnąc chwilę później rozbieganie. Czułem lekkość w nogach i bez problemu pokonywałem pofałdowane, leśne dukty.

Na niedzielę było zaplanowane 60′ rozbiegania, ale pobiegłem w pierwszej zmianie sztafety, czyli 7,195 km. Podczas rozgrzewki czułem sobotni trening w nogach. Było ciężko. Do tego pogoda była piękna, a w parku zrobiło się dość duszno. Sądziłem że uda mi się utrzymać tempo 4:30, ale jednak się przeliczyłem. Błąd popełniłem na stracie, gdyż 1. km pobiegłem w 4:03. To było sporo za szybko. Zwolniłem, ale sił miałem już niestety tylko na tempo w okolicach 4:40 – 4:50. Udało się dobiec z czasem 33:42.

Pozdrowienia z trasy ;-)
Pozdrowienia z trasy 😉

Ogólnie tydzień miał być luźny, ale akcent w sobotę i start w niedzielę dały mi się mocno we znaki o czym przekonałem się dzisiaj rano – podczas rozbiegania, ale o tym w następnym podsumowaniu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.