W ciągu ostatnich 5 dni startowałem w dwóch zawodach na średnich dystansach: 19. Piaseczyńskiej Mili Konstytucyjnej i meetingu lekkoatletycznym dla amatorów – Warsaw Track Cup – na 1500 m. Dlaczego akurat biegam takie dystanse skoro moim głównym celem biegowym jest poprawianie się na 5 i 10 km?
Odpowiedź jest prosta – bo chcę się poprawiać na długich dystansach 🙂 Od kiedy rozpocząłem współpracę z trenerem w 2018 roku, pracujemy tak naprawdę nad dwoma rzeczami: szybkością i siłą. Siłę ogarniam na crossach oraz zimą „orając” podbiegi. Szybkość to właśnie bieganie krótkich i średnich dystansów. Marcin sam biega raczej dystanse średnie i choć może nie namawiał mnie jakoś bardzo mocno, ale zasugerował, że bieżnia może dać sporo korzyści. Z drugiej strony, ja stwierdziłem, że to może być ciekawe doświadczenie – tak pościgać się na 400-metrowym kole.
Sam bieg na dystansie średnim wymaga jednak dużo wysiłku. Jest sporo szybciej. Tempa jakie osiągam na zwykłym treningu do piątki czy dyszki to maksymalnie 3:50-3:55 min/km (interwały tempowe). Tutaj biegam na tempach w okolicach 20-30 sekund szybszych. Jest to już spora różnica, a wytrzymanie tego na odcinku o połowę dłuższym niż zwykle, wymaga sporej wytrzymałości. Trening taki, bo w sumie tak traktuję te starty, daje mi zwłaszcza gotowość psychiczną do zwiększonego wysiłku. Gdy wiesz, że jesteś w stanie przebiec 1,5 km w tempie około 30 sekund szybszym niż normalnie 5 km, to inaczej do tej piątki podchodzisz i jesteś w stanie czasami mocniej przycisnąć, zwłaszcza na finiszu. Z innych zalet, poza poprawą szybkości, takiego treningu należy wymienić też poprawę techniki biegu poprzez poprawę dynamiki. Zauważyłem, że od pewnego czasu, gdy biegnę na bieżni, potrafię przebiec spory kawałek biegnąc na śródstopiu, a nie z pięty. Uważam to za spory sukces, gdyż pokazuje to, że poprawia się u mnie technika, a w końcu przyjdzie też poprawa ekonomii biegu (mniej sił włożonych w osiągnięcie założonego tempa).
Żeby nie było tak różowo, bieganie średnich dystansów i trenowanie dłuższych rytmów (jako element przygotowania) ma też swoje wady dla kogoś takiego jak ja – czyli biegacza, który nie ma dużego doświadczenia biegowego (czytaj, nie biegał za młodu). Od czasu do czasu zmagam się z bólem achillesów, co jak wydaje mi się, związane jest ze zwiększonym napięciem łydek. Muszę zwracać baczniejszą uwagę na rozciąganie i rolowanie. Do tego pracuję też z piłeczką golfową, aby rozciągać rozcięgno podeszwowe, które też potrafi czasami sie odezwać.
Ogólnie bieganie średnich dystansów bardzo mi się spodobało. Podoba mi się rywalizacja na bieżni, a zwłaszcza jej bezpośredniość. Poza tym atmosfera takich biegów jest zupełnie inna, gdyż kibice są stale obecni i dopingują cały czas. Polecam wszystkim, aby przynajmniej raz spróbowali takiego biegu.