Ekiden 2019 – praca zespołowa…

Maraton nie jest na razie moim docelowym dystansem i nie zamierzam go biegać przez na pewno najbliższe dwa lata. Jednak maraton można pobiec, i to w niezłym czasie, w sztafecie. W takowej sztafecie brałem udział ostatnio.

W ostatni weekend, w Parku Szczęśliwickim, odbywał się organizowany przez Fundację Maraton Warszawski Ekiden – Maraton sztafet. Była to już XV. edycja imprezy, która ciągle przyciąga tłumy biegaczy z Warszawy jak i całej Polski. Co to jest Ekiden? Jest to bieg rozstawny, w którym biorą udział 6-osobowe drużyny. Poszczególni członkowie drużyny pokonują w sumie dystans maratonu podzielony na 6 odcinków: 7,195 km + 2×10 km + 3×5 km.
Osobiście biorę udział w tych zawodach od 3 lat w ramach zespołów utworzonych przez firmę dla której pracuję. Za pierwszym razem biegłem dystans 7,195 km, potem 10 km, a w tym roku przyszedł czas na 5 km. Pierwotnie plan był aby pobiec 10 km, jednak ze względu na zbliżający się bieg na 5 km w Piasecznie, postanowiłem skrócić dystans.
Nasze drużyny (wystawiamy ich 3) startowały w drugiej, sobotniej turze o godz. 14. Można powiedzieć, że mieliśmy spore szczęście, gdyż to co działo się w czasie pierwszej – porannej tury, to była prawdziwa walka z naturą. Powiedzieć, że nad Warszawą przeszła poranna burza, to jakby powiedzieć, że Adam Małysz był niezłym skoczkiem. Deszcz, grad, wiatr – wszystko naraz. Na trasie utworzyły się ogromne kałuże, zwłaszcza ta przy wybiegnięciu ze strefy zmian była imponująca. Zapewne było rześko, ale szczerze – współczułem biegaczom.
Dla naszych drużyn, to co działo się rano, miało o tyle znaczenie, że po południu zrobiło się ciepło, wszystko zaczęło parować i nagle zrobiło się duszno. A co to oznacza dla biegacza, możecie się domyślić. Żartowaliśmy, że koleżanka przywiozła pogodę z Wietnamu.
Moja drużyna wystartowała nieźle. Po pierwszej zmianie byliśmy na 29 miejscu na ponad 200 zespołów startujących w tej turze. Kolejna tura i lekki spadek, ale nadal w czołówce. Trzecia zmiana i prawdziwy skok w pozycji (do pierwszej dwudziestki). Konrad poleciał w tych warunkach dychę w 41:14 (zazdroszczę), ale co się dziwić jak biega maratony po 2:55 ;-).
Teraz moja kolej. Startuję ze sporą werwą, bo pierwsze 500m poleciało w tempie 3:50min/km. Trochę zwolniłem, ale biegnie mi sie bardzo dobrze. Mam wrażenie, że to dlatego, że cały czas wyprzedzam. Co chwilę jest ktoś kto motywuje mnie aby go gonić ;-). Pierwsze koło kończę w czasie 10:26 czyli zgodnie z założeniami. Na drugim okrążeniu dodatkowo motywuje mnie super doping naszych drużyn. Nadal wyprzedzam. Muszę powiedzieć, że bieganie po tym 2,5-kilometrowym kole strasznie mi sie podoba, bo cały czas mam kogo gonić. Dość powiedzieć, że w trakcie mojej zmiany wyprzedziły mnie tylko dwie osoby. Na ostatnim kilometrze jest już bardzo ciepło, ale nadal cisnę. Jest lekko z górki, więc trochę niweluje to niedogodności wynikłe z pogody. Na strefę zmian wpadam w czasie 21:17 i moja robota skończona. Okazuje się, że wyprowadziłem drużynę na 13 miejsce z ponad minutową przewagą nad kolejną drużyną. Super.
Na kolejnych zmianach chłopaki utrzymują miejsce i jeszcze zwiększają przewagę nad następnymi i kończą ostatecznie w czasie 3:13:58. Nowy rekord wśród naszych drużyn. Po niedzielnej turze, okazało się, że na 697 drużyn uplasowaliśmy się na 54 miejscu.
Pozostałe nasze drużyny też uzyskały rekordowe rezultaty. 3:33:24 i 3:42:44, to wyniki w górnej połowie stawki. Dla wszystkich należą się wielkie gratulacje za wysiłek i trud jaki włożyły w zawody.
Ekiden to jedne z moich ulubionych  wydarzeń biegowych, w któych co roku starm się brać udział. Nie dość, że można miło się zmęczyć, to jeszcze spędzić dzień z super ludźmi. Polecam wszystkim, bo takie coś daje pozytywnego kopa na kolejne tygodnie treningu. Pozdrawiam 🙂

One Reply to “Ekiden 2019 – praca zespołowa…”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.